Autor |
Dyscyplina jeszcze nikomu nie zaszkodziła. |
piotr
Super Administrator
Postów: 76
Data rejestracji: 17.05.07 |
Dodane dnia 06-06-2007 18:24 |
|
|
Ja tam nie wiem co ludzie mają przeciwko zdrowej dyscyplinie. Czy Wam też wszystko było wolno? A może teraz gdy jesteście dorośli to Wam wszystko wolno? NIE i nigdy tak nie będzie. Dlatego pewien rygor musi być. Możemy spierać się o jego granice - tu zgoda. Ale mdli mnie na myśl o tak zwanym wychowaniu bezstresowym! |
|
Autor |
RE: Dyscyplina jeszcze nikomu nie zaszkodziła. |
Bulbula
Użytkownik
Postów: 30
Data rejestracji: 26.05.07 |
Dodane dnia 20-08-2007 21:00 |
|
|
W zasadzie mnie też. Ale z tymi granicami to jest najtrudniej! No bo powiedzcie mi. o której trzynastolatka powinna wracać do domu? |
|
Autor |
RE: Dyscyplina jeszcze nikomu nie zaszkodziła. |
Gocha
Użytkownik
Postów: 7
Data rejestracji: 14.07.07 |
Dodane dnia 20-08-2007 23:23 |
|
|
No ja nie wiem może 20:00? Na razie moje jest młodsze ale już się zastanawiam. Trzynaście - to TAK MAŁO! |
|
Autor |
RE: Dyscyplina jeszcze nikomu nie zaszkodziła. |
aga
Użytkownik
Postów: 17
Miejscowość: net
Data rejestracji: 22.08.07 |
Dodane dnia 30-08-2007 21:19 |
|
|
A musi być jakakolwiek OKREŚLONA granica. Przecież to zależy od okoliczności!
Kochajmy dzieci! |
|
Autor |
RE: Dyscyplina jeszcze nikomu nie zaszkodziła. |
babcia
Użytkownik
Postów: 42
Data rejestracji: 26.06.07 |
Dodane dnia 04-09-2007 19:03 |
|
|
Ja uważam zaś, że lepiej mniej niż więcej. Uważam, że obecnie rodzice pozwalaja na stanowczo zbyt późne powroty do domu... No i ta telewizja!!!!
Kocham Wszystkie dzieci a najbardziej moje wnuki! |
|
Autor |
RE: Dyscyplina jeszcze nikomu nie zaszkodziła. |
Bunia
Użytkownik
Postów: 7
Data rejestracji: 27.07.07 |
Dodane dnia 21-09-2007 11:32 |
|
|
Moje zdanie jest takie: nieważne o której, ważne że ma tej godziny przestrzegać!
No i nie chodzi tylko o swobodę ale i o bezpieczeństwo 13 tka to niebezpieczny wiek, ciało już niczego sobie a głowa jeszcze pusta! |
|
Autor |
RE: Dyscyplina jeszcze nikomu nie zaszkodziła. |
Aga2404
Użytkownik
Postów: 2
Data rejestracji: 10.05.08 |
Dodane dnia 12-05-2008 21:10 |
|
|
Ja jestem za tym aby dziecko wiedzialo co mu wolno a co nie dyscyplina musi byc byle nie wojskowa |
|
Autor |
RE: Dyscyplina jeszcze nikomu nie zaszkodziła. |
aga
Użytkownik
Postów: 17
Miejscowość: net
Data rejestracji: 22.08.07 |
Dodane dnia 18-05-2008 11:04 |
|
|
No chyba po to ta dyskusja, do którego miejsca zdrowa dyscyplina, a od którego dryl .
Ja uważam,że nie należy pozwalać na późne powroty, nie sądzę też by pozwać też na "samotne eskapady nie wiadomo z kim i nie wiadomo gdzie.
Kochajmy dzieci! |
|
Autor |
RE: Dyscyplina jeszcze nikomu nie zaszkodziła. |
123456
Użytkownik
Postów: 14
Data rejestracji: 22.07.07 |
Dodane dnia 12-06-2008 20:44 |
|
|
Zastanawiające, ale dwa punkty widzenia:
- a jak nauczyć odpowiedzialności? Czy można tego do bez "prób"?
- a gdzie nasza odpowiedzialność za ich przyszłość jeżeli zrobią nieodwracalne głupstwo już dziś?
Edytowane przez piotr dnia 14-06-2008 22:11 |
|
Autor |
RE: Dyscyplina jeszcze nikomu nie zaszkodziła. |
piotr
Super Administrator
Postów: 76
Data rejestracji: 17.05.07 |
Dodane dnia 14-06-2008 22:12 |
|
|
Wiesz, chyba trafiłeś w sedno... dręczy mnie to cały czas! |
|
Autor |
RE: Dyscyplina jeszcze nikomu nie zaszkodziła. |
dziecko
Użytkownik
Postów: 8
Data rejestracji: 30.04.08 |
Dodane dnia 15-06-2008 17:56 |
|
|
Stary Baca mawiał, gdy uczył jazdy na nartach:
jak sie nie psewrócis to sie nie naucys. Hej! |
|
Autor |
RE: Dyscyplina jeszcze nikomu nie zaszkodziła. |
truskaweczka492
Użytkownik
Postów: 1
Miejscowość: Łódź
Data rejestracji: 02.06.08 |
Dodane dnia 25-06-2008 11:07 |
|
|
Jestem pprzeciwniczką dyscypliny już samo słowo źle brzmi. Dyscyplina to krótki bat o kilku rzemieniach, służący dawniej do wymierzania kary cielesnej w szkole, sposób traktowania uczniów, wychowywania ich w karności.
Wobec mnie nikt takowej nie stosował i żyje normalnie.
Dyscypline stosują rodzice którzy:
1. Nie potrafią rozmawiać z własnym dzieckiem
2. Nie umieją słuchać dziecka
3. Nie mają cierpliwośći (to po co zostawali rodzicami)
4. Nie kochają dziecka
Edytowane przez truskaweczka492 dnia 25-06-2008 11:13 |
|
Autor |
RE: Dyscyplina jeszcze nikomu nie zaszkodziła. |
piotr
Super Administrator
Postów: 76
Data rejestracji: 17.05.07 |
Dodane dnia 13-07-2008 21:48 |
|
|
No nie, tak chyba nie jest. Wprawdzie PRZESADNA dyscyplina to oczywiście przeżytek (czytaj DRYL) ale jednak
dyscyplina jako taka to:
- porządek we własnych rzeczach,
- umiejętność zrobienia najpierw tego co konieczne a dopiero potem tego co przyjemne
- umiejętność podporządkowania się konieczności (nie wszyscy są liderami) a nawet liderzy najpierw muszą być w grupie.
A ponadto dyscypliny nie mylmy ze sposobem jej wprowadzania!
Edytowane przez piotr dnia 14-07-2008 17:06 |
|
Autor |
RE: Dyscyplina jeszcze nikomu nie zaszkodziła. |
babcia
Użytkownik
Postów: 42
Data rejestracji: 26.06.07 |
Dodane dnia 19-07-2008 19:35 |
|
|
O to, to to! Precz z drylem, ale i precz z bezstresowym wychowaniem!
Kocham Wszystkie dzieci a najbardziej moje wnuki! |
|
Autor |
RE: Dyscyplina jeszcze nikomu nie zaszkodziła. |
maama
Użytkownik
Postów: 13
Miejscowość: konin
Data rejestracji: 01.09.08 |
Dodane dnia 05-09-2008 16:34 |
|
|
a co to jest bezstresowe wychowanie???ja czegoś takiego nie znam...przecież cokolwiek by nie zakazać dziecku,nawet najłagodniej jak to możliwe to dla dziecka stres,bo się dopiero wszystkiego uczy!Bez "iciowe"wychowanie to rozumiem,nie tędy droga,agresja wzbudza agresję,wiem po sobie.Najważniejsze jest to praca nad kontaktem wzrokowym z dzieckiem od momentu kiedy tylko zaczyna nas dostrzegać,Madzia moja ma 5miesięcy...jak zaczyna marudzić ja klaszcze żeby odwrócić jej uwagę i domagam się szukając jej wzroku aby na mnie spokjrzała,wtedy zaczynam do niej mówić ale tylko krótko i tak nie rozumie ale tonacją głosu dopasowaną do sytuacji,np.jak mnie ciągnie za włosy to marszczę brwi i zdecydowanym głosem mówie ała,puść,Madzia nie...i nie uwierzycie może ale już cokolwiek robi nie tak a ja powtarzam np.-Madzia nie- ona podnosi oczy,patrzy mi w oczy i na usta i czeka co dalej i przestaje...coraz częściej tak jest.Ja po prostu uważam,że wychowywanie dzieci to nie to samo co chowanie...Wiem,że jeszcze nie raz poniosę klęskę ale to co już osiągnęłam to moje,bo z dnia na dzień coraz więcej wie.Poświęcam Madzi dużo czasu ale właśnie na zabawy w emocje,znacie to?niezadowolenie,zabawa,ból itp.Wszystko to mimika twarzy i oczy,tak nasze dziecko nas czyta!!!ono nie rozumie!No i właśnie nawet takie lekcje są napewno stresem więc nie da się bezstresowo,życzę powodzenia tym którzy tak planują,niech bardziej skupią się na pierwszych dniach i miesiącach życia maluszków,one już po swojemu się uczą,niech rodzice skupią się na wzrokowym kontakcie z dzieckiem,to najważniejsza sprawa,dlaczego się o tym nie mówi,zamiast niegrzeczne dziecko wlec za sobą za rękę i mówić do wiatru,zatrzymać się i poświęcić choćby nawet godzinę,ale dotrzeć do dziecka.Mogłabym tak pisać i pisać.Dyscyplina musi być i zasady,trzeba wymagać od dzieci,one to lubią.Kiedy od nas ktoś czegoś oczekuje w pracy i w życiu mobilizuje nas prawda?Czujemy się potrzebni.Tak samo jest z dziećmi.Zasady ja szanuje i lubie.To przecież normalne.Dzieci muszą wiedzieć co im wolno.Te dzieci które wychowywały się właśnie w tzw.samopasie,kończą jako kryminaliści itp.zauważmy,przynajmniej ich większy %,a właśnie dlatego że nie było zasad,dyscypliny i całej reszty nakazów zakazów.To są ludzie zagubieni i to wcale nie znaczy że są źli,nikt im właśnie nie poświęcił czasu tego który ja np.daje mojej córce i nie gryzakami i grzechotkami choć i to ma,tylko zabawy w uczucia.Ona już robi cacy i nie złapie tak żeby udrapnąć. |
|
Autor |
RE: Dyscyplina jeszcze nikomu nie zaszkodziła. |
maama
Użytkownik
Postów: 13
Miejscowość: konin
Data rejestracji: 01.09.08 |
Dodane dnia 05-09-2008 16:40 |
|
|
zgadzam się z Panem Panie Piotrze,wcześniej napisał Pan co to dyscyplina,ja też tak to widzę,a niektórzy myślą,że się ciągnie dziecko za uszy,bije po łapach linijką i wiesza pod sufitem na rozgrzanych rzemieniach... |
|
Autor |
RE: Dyscyplina jeszcze nikomu nie zaszkodziła. |
regisia8
Użytkownik
Postów: 8
Data rejestracji: 26.05.09 |
Dodane dnia 18-06-2009 16:33 |
|
|
Droga maamo, pięknie pani pisze i wdraża w życie to co najważniejsze - kontakt z dzieckiem, ciągłe bycie z nim itd. Zgadzam się z Panią w 100 %. Jest to najlepsza droga dobrego wychowania, bo czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał. Zawsze byłam przeciwnikiem bicia, dzieci się nie bije, dzieciom się tłumaczy, to była dewiza, którą zawsze głosiłam i dałabym się za nią pokroić. Tym bardziej, że tą dewiza sprawdziła mnie się osobiście - mówiłam do córki od pierwszych dni jej życia prawie bez przerwy, tłumaczyłam co robię i dlaczego. Każdy zakaz i przestrogę uzasadniałam DLACZEGO tak a nie inaczej (choć często zabierało to dużo czasu) ale efekty były zadawalające. ALE - i tu przechodzę do drugiej strony monety. Po ośmiu latach powiłam syka, którego jako doświadczony już rodzic wychowywałam tą samą metodą, lecz tu okazało się, że co dziecko, to inny charakter. Synka nie interesowały moje tłumaczenia, wyjaśnienia i przestrogi. "Mamuś, ty mi tyle nie mów, bo mnie to nie interesuje" odparł mi mój potomek i robił swoje. Nie słuchał, ledwo skończył dwa latka i wszedł w typowy dla tego wieku okres przekory. Nie skutkowała delikatna a z czasem i konkretna perswazja. Nadszedł okres, gdy pomagał lekki klaps, gdy był bardzo nieusłuchany i przekorny. Ale i to tylko na jakiś czas, gdyż któregoś razu po klapsie usłyszałam odpowiedź : "Mnie to i tak nie bolało" Twardziel macho mi się trafił psia kość! I cóż ja biedna miałam wtedy począć, mąż wracał z pracy, gdy mały już spał a tu wyraźnie brakowało męskiego autorytetu. Przemyślałam tę sprawę i byłam załamana. Przy następnej takiej sytuacji - a długo nie musiałam czekać, bo różki szybko zaczęły rosnąć zareagowałam następująco: po ostentacyjnym "mnie i tak to nie boloało" zatrzęsło mną nie na żarty, wzięłam do ręki pasek i oświadczyłam dziecku, że teraz, to go zaboli. Do dziś pamiętam, jak kroiło mi się serce, ale czułam, że muszę być twarda. Zsunęłam synkowi spodenki, przełożyłam przez krzesełko i przeciągnąłam "o goliźnie" trzy razy tak, żeby nie mógłpowiedzieć, że go nie bolało lecz równocześnie aby nie zrobić krzywdy. Daję słowo, że mnie bolało to o wiele więcej niż jego. Nie zapomnę tego do końca życia. Zaraz po tym fakcie (synek strasznie się popłakał, i aż podskakiwał trzymając się za pupcię) wytłumaczyłam mu, że za każdym razem, gdy będzie aż tak nie grzeczny, dostanie paskiem "o goliźnie. Jeszcze przez jakiś czas straszyłam go, że jak nie usłucha, to pasek pójdzie w ruch. Na szczęście poskutkowało, ale zawsze musiałam być stanowcza. Dziś syn ma czternaście lat, sam fakt zaistniałej sytuacji pamięta tylko z mojego opowiadania ale respekt przede mną mu pozostał. Obecnie wystarczy, że stanowczo na niego spojrzę i ewentualnie ostrzej spytam, czi nie "rzegina" i nic więcej nie muszę robić. Po prostu w odpowiednim czasie odpowiednio zareagowałam. Nadal jestem przeciwnikiem kar cielesnych ale dziecko musi wiedzieć kiedy i co mu wolno. Co dziecko to inne doświadczenia, ale rozmowa, to podstawa poprawnych stosunków. |
|